poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Dlaczego przestałem szukać pracy?

Ostatnio zauważyłem, że nigdzie nie wysyłam cv. Owszem czasami przejrzę oferty ale już nie godzinami jak kiedyś. Co się stało? Czyżbym stał się już prawdziwym bezrobotnym, który nie pracuje bo nie chce?

Otóż nie. Dorabiam sobie pracując w zleceniach. Mam jakoś maleńką niszę i czasami ktoś coś mi zleci. Bez etatu, bez szans na kredyt tak sobie trwam.

Mógłbym pójść roznosić ulotki. Ale tam płacą 4,5 zł za godzinę. Ja biorę około 18 zł.

Otóż ostatnio straciłem nadzieję na etat. Po prostu już tyle razy się zawodziłem, że dałem sobie spokój z aktywnym odpowiadaniem na ogłoszenia.

Opiszę tylko dwie historię. Otóż w pewien czwartek dzwoni do mnie telefon. Gość zaprasza w trybie pilnym na rozmowę. Umawiamy się na 9 rano. Idę do niego on przyjmuję mnie w swoim obskurnym biurze. Gada ze mną 5 min i mówi, że sobie przejrzy moje cv. Tylko po to rano wstawałem, ubierałem się w koszulę, jechałem autobusem aby on mógł mnie zobaczyć. Żadnych głębszych pytań, żadnej rozmowy, ot zobaczył mnie i mu się nie spodobałem.

Póżniej była rozmowa w Urzędzie. Stanowisko podinspektor. Chętnych było 53 osoby na jedno miejsce! Pisaliśmy test na wielkiej sali w której się robi imprezy. Jak można rywalizować z 53 osobami? Gdyby było 8-10 ale aż tyle.

Aplikowałem również na stanowisko gdzie spełniałem wszystkie kwalifikacje. Nawet do mnie nie zadzwonili. A ogłoszenie ukazało się dzisiaj znowu.

Rezultat? Straciłem dużo czasu i miałem niepotrzebne nadzieję. Tak jest już od paru miesięcy. Żyję więc pracując na zlecenie dorywczo. Raz na umowę o dzieło, raz nielegalnie. Wykonuję raczej rzeczy wymagające kwalifikacji i wiedzy. Jestem chwalony za rezultaty, ludzie są ze mnie zadowoleni.

Tu się chyba kłania polska gospodarka. Jesteśmy krajem robotniczym. Nasz model do którego dążą rządzący to: kiepsko płatna, kiepska praca. Tak aby zwabić korporacje szukające taniej siły roboczej. To nie Szwecja czy Dania gdzie ludzie są dobrze wynagradzani a cała gospodarka jest innowacyjna. My mamy ambicje zostać "małymi Chinami" Europy.

Stąd poszukuje sie u nas głównie robotników, ochroniarzy, pracowników produkcyjnych. To stąd absolwenci studiów idą się kształcić do studium na ogrodnika, florecistkę i tego podobne zawody. To stąd jak idę do swojego urzędu pracy i patrze na tablicę z ofertami pracy i wynagrodzeniem to widzę tam średnią 1 400 brutto.

Mam więc gdzieś aktywne poszukiwanie pracy, to nie popłaca. Postawiłem na kombinatorstwo, szarą strefę i ...swoją wiedzę, na którą jak się okazało jakiś popyt jest. Kokosów nie zbijam ale nie marnuję przynajmniej czasu na kretyńskie listy motywacyjne i idiotyczne rozmowy kwalifikacyjne i "prace domowe" do wykonania aby zobaczyli czy foka prawidłowo podbija piłkę nosem.

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z Panem. Ale uważam, że to nie jest zbyt mądre pisać na necie o tym, że zarabia się na lewo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. he może i nie ale ludzie gorsze zwierzenia piszą. Choć kto wie może teraz cały aparat UKS mnie namierza:)

    OdpowiedzUsuń