Media doniosły ostatnio, że na szeregowca w wojsku jest 9 osób na 1 miejsce. W tym osoby z wyższym wykaształceniem.
Ale się pozmieniało. Wow! Pamiętam jak to parę lat temu stawałem na komisję poborową. Pamiętam kumpli jak to kombinowali, aby grupy A nie dostać. Jeden załatwił sobie "hemoroidy" drugi powoływał się na ojca alkoholika i znerwicowanie. Pamiętam, jak kumpel się cieszył, że pójdzie w kamasze tylko w razie wojny.
Zawsze jednak zdarzał się typ ludzi, którzy pragnęli męskiej przygody. Militaryści co pragnęli się "sprawdzić". Oni marzyli o jednostkach specjalnych, służbach specjalnych. Byli tacy co jeszcze wierzyli w blichtr i to, że "za mundurem panny sznurem" ci chcieli być oficerami.
Może wojsko się zmienia? Może teraz szeregowiec to dobra robota? Pogadałem więc z bratem, który jest oficerem w wojsku. Nie nie zmienia się. Szeregowiec to wciąż mięso armatnie. Nic nie ma do powiedzenia. Nikt od niego nie wymaga myślenia. Codziennie słyszy po sto razy "szeregowy wykonać". To praca pozbawiona ambicji i polegająca na psim posłuszeństwie. Każdy może nim dyrygować. Ma on tylko biegać po poligonie z kałaszem jak matoł, pionek w rękach wyższych stopniem.
Czemu do cholery dorosły facet chce mieć taką robotę? Kto by to chciał- nie masz nic do powiedzenia, nikt cię nie szanuje, nikogo nie interesuje co myślisz. Ludzie wydają ci rozkazy w sposób jaki się mówi do psa - "wykonaj".
Tłumy chcące zostać szeregowcami w wojsku to oznaka słabości gospodarki. Oznacza, że ludzie odwracają się od rynku i chcą za wszelką cenę przytulić się do państwowego garnuszka. Nawet za cenę paskudnej roboty.
Ludzie mają rzeczywiście w nosie kapitalizm skoro pchają się drzwiami i oknami do instytucji w której jest zero kapitalizmu. W wojsku jest socjalizm pełną gębą: ogromna stałość zatrudnienia, dają mieszkania, liczne przywileje, dodatki takie i śmakie.
Ale się pozmieniało. Wow! Pamiętam jak to parę lat temu stawałem na komisję poborową. Pamiętam kumpli jak to kombinowali, aby grupy A nie dostać. Jeden załatwił sobie "hemoroidy" drugi powoływał się na ojca alkoholika i znerwicowanie. Pamiętam, jak kumpel się cieszył, że pójdzie w kamasze tylko w razie wojny.
Zawsze jednak zdarzał się typ ludzi, którzy pragnęli męskiej przygody. Militaryści co pragnęli się "sprawdzić". Oni marzyli o jednostkach specjalnych, służbach specjalnych. Byli tacy co jeszcze wierzyli w blichtr i to, że "za mundurem panny sznurem" ci chcieli być oficerami.
Może wojsko się zmienia? Może teraz szeregowiec to dobra robota? Pogadałem więc z bratem, który jest oficerem w wojsku. Nie nie zmienia się. Szeregowiec to wciąż mięso armatnie. Nic nie ma do powiedzenia. Nikt od niego nie wymaga myślenia. Codziennie słyszy po sto razy "szeregowy wykonać". To praca pozbawiona ambicji i polegająca na psim posłuszeństwie. Każdy może nim dyrygować. Ma on tylko biegać po poligonie z kałaszem jak matoł, pionek w rękach wyższych stopniem.
Czemu do cholery dorosły facet chce mieć taką robotę? Kto by to chciał- nie masz nic do powiedzenia, nikt cię nie szanuje, nikogo nie interesuje co myślisz. Ludzie wydają ci rozkazy w sposób jaki się mówi do psa - "wykonaj".
Tłumy chcące zostać szeregowcami w wojsku to oznaka słabości gospodarki. Oznacza, że ludzie odwracają się od rynku i chcą za wszelką cenę przytulić się do państwowego garnuszka. Nawet za cenę paskudnej roboty.
Ludzie mają rzeczywiście w nosie kapitalizm skoro pchają się drzwiami i oknami do instytucji w której jest zero kapitalizmu. W wojsku jest socjalizm pełną gębą: ogromna stałość zatrudnienia, dają mieszkania, liczne przywileje, dodatki takie i śmakie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz