sobota, 11 września 2010

Cel: budżetówka!

Byłem ostatnio na rozmowie o pracę w pewnej średniej wielkości firmie. Posada związana z moimi zainteresowaniami i z tym w czym sobie dorabiam od czasu do czasu na umowę o dzieło. Pomyślałem, że skoro jest jakieś zainteresowanie tym co robię to może uda się to robić na etacie. Tak więc przychodzę do siedzimy firmy...

Na wstępie pytana w rodzaju "czego tu chcesz", "co możesz tu zaoferować". Dosłownie chamstwo, agresywność i zerowy poziom kultury. Facet który ze mną gadał o coś mnie pytał po czym gdy zaczynałem mówić wychodził i zaraz wracał. Byłem na wielu rozmowach, ale coś takiego wydarzyło mi się pierwszy raz! Zawsze spotykałem się z co najwyżej z kulturalnym spławieniem a tu....poziom budki z piwem. Nie wytrzymałem i w pewnym momencie rozmowy wstałem sugerując, że chcę zakończyć już rozmowę.

Moje refleksje. Ilekroć pracuję na dorywcze prace to ludzie są w stosunku do mnie bardzo mili. Starania się o etat to przeważnie poniżająca procedura, gdzie wszyscy odnoszą się do mnie z wyższością. To co robię można w zasadzie robić tylko w firmach prywatnych tak więc muszę się przebranżowić. Bo z fuch nie idzie wyżyć a na etat nie mam szans. To dziwne, że wszyscy mówią, że jestem dobry gdy wykonuję dla nich jakieś konkretne zadanie ale jak chodzi o rozmowę o pracę to zawsze jest dno. W tym przypadku poniżej dna.

Chyba docelowo rzucę w kąt swoje zainteresowania. Mam plan jak dostać się do budżetówki. Nie jest on pewny ale już mam upatrzony sposób. Muszę mieć trochę tylko szczęścia.

Dam sobie spokój z chęcią robienia w biznesie. Etat tam to rarytas a warunki pracy lipne. W budżetówce płacą więcej, można wziąć kredyt bo warunki tam stabilne. Kieruję się teraz tym, gdzie będą lepsze warunki. Zmądrzałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz