czwartek, 6 stycznia 2011

Bezrobotny? Załóż firmę!

Przedsiębiorczość jest wynoszona na wyżyny. Wszędzie; w gazetach, w pośredniaku, w TV, internecie; różne stowarzyszenia, panowie z BCC, urzędasy z programów unijnych, tylko jedno; załóż firmę! Bądź przedsiębiorczy, weź sprawy w swoje ręce!


Własna firma? Fajna sprawa.

Ale tak naprawdę mało kto wie, że te gadki to propaganda Systemu. To System chce abyśmy to kupili.

Ale pytanie: dlaczego System, który chce przerabiać ludzi na niewolników miałby promować niezależność i szansę na finansową wolność? Bo tak naprawdę nie chodzi o wolność tylko o pokazanie miejsca w szeregu. O stłamszenie inicjatywy poprzez pokazanie człowiekowi, że to on jest zerem.

Nie wierzycie? Zobaczcie statystyki! 50% firm upada po roku działalności (ludzie, którzy brali dotacje muszą przetrwać rok bo inaczej urząd ich będzie ścigał). Po drugim roku upada koleje 50%. Niedowiarki niech poszukają w Internecie statystyk.

Czemu tak się dzieje? Jest parę powodów. Po pierwsze prawo nie pomaga, przepisy są niekorzystne dla otwierających firmy (mniejszy ZUS to pokazówa) . System wspiera duży biznes i międzynarodowe korporacje.

Żyjemy w okresie hiperkonkurencji. Rynki są przepełnione. Aby wejść trzeba być naprawdę rewolucyjny, a jak wiadomo takich ludzi jest mały procent.

I wreszcie to o czym mało kto wie, a wie każdy kto pracował w biznesie (m.in. ja). Biznes to siatka układów i powiązań, niekoniecznie w złym znaczeniu. Sukces osiągają ludzie, którzy już mają wydeptane ścieżki. Leszcz do branży nie wejdzie bo go inni nie wpuszczą!

Sam się przekonałem, że konkurencja to dziwny twór. Byłem świadkiem, jak potencjalni konkurencji rozmawiają o rynku i o tym co robić, aby wspólnie wyjść na plus. Panowie, którzy powinni być rywalami, zawarli quasi-sojusz. Po co się bić, jak tort jest duży i można pokojowo...

Tylko "młodzi, wykształceni z dużych miast" myślą, że to wystarczy być najlepszym i się zdobywa rynek oraz kosi kasę. Biznes to masę cichych telefonów i układów. Ciekawe niby co robią biznesmeni z BCC? O czym tam niby gadają? Znajomości w biznesie to konieczna norma.

Tym, którzy jednak chcą założyć firmę powiem: czasami się udaję nawet leszczom. Nie często ale się udaje bez znajomości, protektorów i dużej kasy. Może będziecie jednymi z nich?

Kto wie......

poniedziałek, 22 listopada 2010

Kto sprzedaję Cyfrę + albo Dialog?

Mam pytanie, kim są ludzie, którzy pracują dla tych firemek sprzedających Cyfrę i telefonię?

Ostatnio wysyp ofert tego typu: "Awansuj, zrób karierę i zarób kasę". Wymagania: nastawienie na sukces.

Znałem kiedyś jednego gościa co sprzedawał Cyfrę+ - wielki ważniak. Jeździł samochodem - razem w piątkę - z innymi akwizytorami po wioskach. Przedstawiał się jako: "przedstawiciel telewizji" albo "menadżer z telewizji" i straszył ludzi, że zmienia się system nadawania i niedługo"rząd polski im wyłączy telewizję". Co naiwniejsi mieszkańcy -głównie starsi - ze strachu, że im zabiorą jedyną rozrywkę i źródło informacji, podpisywali umowę. A on zgarniał prowizję.

Facet miał o sobie wielkie mniemanie. Wyglądało to na pozór kuriozalnie: jeździł starym rozpieprzonym rzęchem, ściskając się z innymi, ubrany w gajer (niebieska koszula i czerwony krawat - jak to człowiek sukcesu), wyżelowany i wygadany. Jak mu powiedziałem, że to tak jakby akwizycja to powiedział, że to zupełnie co innego bo on zbiera zamówienia, a nie sprzedaje niczego. Ręce mi opadły; zrozumiałem, że nie ma sensu gadać.

Laskom na disco wciskał, że dużo zarabia (bynajmniej nie było widać, ale bogaci ludzie na poziomie się nie obnoszą) i oczywiście, że jest "menadżerem w telewizji". I te gadki o dobieraniu krawatu ("na co dzień muszę chodzić elegancko ubrany, wiesz taki dress code)...żenada.

Chciał wciągną w to nawet jedną koleżankę ("załatwię ci robotę, mam kontakty) ale jak laska odbyła spotkanie motywacyjne przed wyjazdem, na którym to śpiewano, klaskano, podskakiwano i gadano o sukcesie to zwątpiła. Jak się przejechała po wioskach i zobaczyła jak pan menadżer straszy staruszkę, że nawet wiadomości sobie nie obejrzy, to dała sobie spokój.

Ścieszki awansów przechodził błyskawicznie. Jakieś tam "keje menadżery" "senior menadżery" itd. Nadal robił to samo na tych samych warunkach, ale rosły mu skrzydła...wszak awans to awans.

Rozumiem, że ktoś może podjąć tak dziadowsko pracę z desperacji, ale jak może być z niej dumny jak paw to już nie.

Czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenia w takiej pracy? Pracował albo próbował pracować? Jak do tego podchodzicie: kwas i konieczność, czy wierzycie w "sukces, awans i kasę"?

wtorek, 16 listopada 2010

A Ty kim chcesz być?

Oto mój podział społeczny ze względu na pracę. Jest on poparty dowodami i obserwacjami. Oto grupy:

1) Wysoce uprzywilejowani: mundurowi (wojsko, straż graniczna, CBA, ABW itd), prokuratorzy, sędziowie - im nigdy nie jest dość, mają porządną kasę, lepsze ubezpieczenia, lepsze emerytury i wciąż twierdzą, że za mało zarabiają, chcą więcej, rząd im będzie dawał. Prokuratorzy zarabiający po 7 tys. już strajkują

2) Średnio uprzywilejowani: urzędnicy wyższego szczebla - u mnie w gazecie był wykaz ile zarabiają urzędasy w urzędzie miasta - 5 tys. naczelnicy, specjaliści 3 tys. Czyli, że można spokojnie brać kredyt, praca pewna od 8 do 16. Mało stresu.

3) Mało uprzywilejowani: urzędnicy niższego szczebla: 1 500 zł na rękę, praca od 7 do 16, pewne zatrudnienie, bez stresu

4) zdolni "zakuwacze": lekarze - pensja jak na polskie warunki bardzo wysoka, starcza na dostatnie życie, praca pewna, dająca dużą mobilność (można pracować w całej Polsce i Świecie)

5) Specjaliści w firmach prywatnych i przedstawiciele handlowi: tych pierwszych jest mało, tych drugich dużo, można dobrze zarobić, jest stres, praca niepewna

6) "Mynadżerowie" idioci - przedstawiciele Polskich Książek Telefonicznych, akwizytorzy Cyfry, akwizytorzy telefonii i innych cudów na kiju.

Praca dla cyników - półgłówków. Latasz spocony w gajerze za 200 zł i krawacie z Biedronki i wciskasz kit licząc na naiwność i łowiąc jeleni. Oczywiście wcześniej masz grupową sesję motywacyjną - tańczysz jak pawian, klaszczesz i śpiewasz z innymi Tobie podobnymi. Po czym ruszasz w "trasę" z buta albo swoim 20-nim Oplem. Przedstawiasz się jako "menadżer". Jesteś na prowizji, na umowie zlecenie, albo samozatrudniony. W weekendy bajerujesz laski na disco, co to się nazywa Paradise albo Las Vegas (na lepsze cię nie stać) i chwalisz się jak to się rozwijasz w pracy jako "mynadżer" i człowiek. Gadasz o wizji sukcesu i wiary w siebie.

7. Ambitny, zdolny, pracowity - masz własną firmę, zrobiłeś coś z niczego, udało Ci się, zarabiasz dużą kasę. Niepewnosć duża, emerytura mała (przepisy podatkowe są tu szczególnie niekorzystne) . Ale jesteś człowiekiem sukcesu. Gratulacje! Sam sobei sterem żeglarzem, okrętem. Stać Cię.

8. Ambitny i pracowity ale niezdolni - próbowałeś założyć własną firmę, być kimś, nie prosić się nikogo, robić na siebie - NIEUDAŁO SIĘ. Według danych 1/4 firm upada do pierwszego roku działalności. Trudno wejść na rynek młodym. Bo rynek jako taki jest bardzo rozwinięty, hiperkonkurencyjny, przepisy promują duże przedsiębiorstwa. Po 2 latach upada 50% firm. Założenie firmy w Polsce to duża niewiadoma. Wymaga dużej zdolności i szczęścia. Państwo ma w d.... młodych, którzy chcą coś otworzyć.

9. Niewolnik w małej firmy rodzinnej. Współczuje. Właściciel widząc jak to nie ma klientów mówi Ci abyć umył jego samochód, albo malował ściany w domu (autentycznie znam taki przypadek). Jego żona jak przyjdzie do sklepu wydaje Tobie polecenia- umyj to i tamto - jesteś NIEWOLNIKIEM. Mało zarabiasz, masz umowę na czas określony, zero szans na kredyt, awans, dorobienie się, zero przywileji, nic. Marnujesz życie tyrając na kogoś w zamian za przeżycie.

10. Niewolnik sieci handlowych. Pracujesz w Biedronce, Lidlu, Tesco itd. Tyrasz, nic z tego nie masz, mobbing, umowa przeważnie na czas określony, zero szans na kredyt, jesteś w grupie innych niewolników, twoi Panowie mają Ciebie za zero, dla nich jesteś liczbą po stronie kosztów.

To z grubsza wszystkie ważniejsze grupy. A Ty do której chcesz należeć? Jeżeli przeczytałeś to przed maturą to powinieneś mi dziekować za otwarcie oczu.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Czy już zrobiliście target w Polskich Książkach Telefonicznych

Jakieś 1,5 miesiąca temu byłem na rozmowie w Polskich Książkach Telefonicznych. Oto co zaproponowali: praca w systemie 5dni na wyjeździe (firma opłaca zakwaterowanie) i na weekend w domu. Oczywiście system prowizyjny, bez umowy o pracę, i łażenie z buta w gajerze po firmach.

Moje pytanie: czy ktoś z Was był na tyle jeleniem, że zgodził się takie warunki przyjąć? Oczywiście nie oceniam, rozumiem, że można być sfrustrowanym i zdesperowanym. Tylko pytam.

Kim trzeba być żeby coś takiego oferować? Przecież to jawny wyzysk. Marna praca, w marnych warunkach bez gwarancji dobrego zarobku. A chyba 5 dni w delegacji i niemożność wrócenia do rodziny/dziewczyny/żony powinno być jakoś rekompensowane.

Kiedyś poznałem gościa - cwaniaka co sprzedawał Cyfrę. Jeździł po wioskach, gdzie byli bardziej naiwni ludzie i przedstawiał się jako "przedstawiciel telewizji" po czym wciskał kit, że jak nie kupią Cyfry to im państwo telewizor wyłączy. Zarabiał na prowizji. W weekendy w pubie wciskał laskom, że jest "menadżerem w telewizji" i, że zna się na krawatach bo musi, bo codziennie w garniturze chodzi...tipsiary były wniebowzięte...

Zastanawiam się czy ktoś z Was podjął taką pracę i jakie motywacje Wam przyświecały.

niedziela, 7 listopada 2010

"rewelacyjne" oferty

Wracam do tematu. Napisałem, że mam plan dostania się do budżetówki. Szeroko rozumiana budżetówka to nie tylko urzędy, ale i wojsko, policja, służba zdrowia itd. Na razie nie zdradzam gdzie konkretnie. Ale mniejsza o to.

Od razu były te śmieszne teksty, że "urzędas - śmierdziel zarabia 1 500 netto" a gdzie indziej to fachowcy mają kokosy. Zbadałem sytuacje rynku pracy w moim województwie. Otóż sprawdziłem ogłoszenia na rządowym portalu urzędów pracy. Uwaga; o to krótki raport.

Ile zarabia się w Polsce na przykładzie województwa lubuskiego.

Przykłady kilku ofert:

1. Specjalista ds. organizacji produkcji i inwestycji - http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=844734&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-05 Z doświadczeniem 1 700 brutto!

2.Technolog konstruktor http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=844734&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-05

3. Mechanik automatyki przemysłowej i urządzeń precyzyjnych http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=841496&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-04

4.Asystent dyrektora http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=817526&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-04 Biegła znajomość niemieckiego i dobra angielskiego+ studia wyższe, 1 500 brutto

5. SUPER OFERTA! Dla tego osławionego INŻYNIERA http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=817528&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-04 Inżynier automatyki i robotyki, biegły niemiecki + staż pracy. To wszystko za 1 500 brutto!!!

6. Kolejny rarytas dla inżyniera http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=842708&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-03. Projektowanie klimatyzacji + znajomość specjalistycznego programu 1 500 brutto!!!

7. Specjalista ds. sprzedaży w wojewódzkim mieście http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=779071&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-02. Szok - 1 800 brutto

8. Technik informatyk http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=841263&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-11-02 1 317 brutto!

9. Automatyk - elektryk http://www.psz.praca.gov.pl/hr/PoSearch/summaryview.php?do=poSummary&gio=840254&from=poSearch&bgio=&als=poszukujacypracy&data=2010-10-29 1 317 brutto!!

Uff!! Na ty skończę. Przeczytałem wszystkie oferty. Oto wnioski:

- 90% ofert jest za pensję 1 317 brutto - czyli minimalną (można sprawdzić)
-jako jedyny dobry zawód jawi się spedytor (proponowane wynagrodzenie 4 000 brutto)


To ja się teraz pytam co jest lepsze: czy być zakichanym durnym urzędasem za 1 500 na rękę + 13 pensyjka czy lepiej robić w polskim kapitalizmie za powyższe pensje, biorąc pod uwagę niestałość zatrudnienia? Jako drogę byście polecili młodemu mieszkańcowi województwa lubuskiego przy założeniu, że jest on średnio utalentowanym człowiekiem?








czwartek, 4 listopada 2010

Bierzta se kapitalizm

Mam plan dostania się do budżetówki. Choć jeśli brać predyspozycje, wiedzę i doświadczenie to powinienem pracować w biznesie (wykonuję fuchy dla biznesu).

Ale mam już dość tej sytuacji na rynku pracy. Ostatnio czytałem, że ileś tam tysięcy ludzie nie otrzymuje wynagrodzeń. 33% absolwentów pracuje za pensje minimalną, 1/3 w ogóle nie ma pracy. Pan Mordasiewicz z Lewiatana postuluje, aby można było pracownika zwalniać gdy jest gorszy miesiąc a zatrudniać gdy jest lepszy. Czyli w firmie, która robi wentylatory w zimowych miesiącach pracownik byłby bez pracy i pieniężnych świadczeń. Jesteśmy również rekordzistami w Europie jeżeli chodzi o umowy tymczasowe. Czyli brak możliwości wzięcia kredytu.

Dziękuję. Wolę budżetówkę. Pensja większa i jest szansa na kredyt na mieszkanie. Moje ambicje już opadły. Teraz chce przeżyć. Tylko tyle. I mam plan...

Do piewców wolnego rynku (tych, którzy tak chwalą liberalizm, a każdy bezrobotny to dla nich nieudacznik): BIERZTA SE TEN KAPITALIZM. Zostańcie sales menadzerami, brand menadżerami, wyrabiajcie targety, choćcie po firmach w garniturach z buta zgrywając sie na wielkich handlowców i proponując wpisy do PKT, grajcie z Wyborczą o staże aby "zaprezentować się pracodawcy". JEDNYM SŁOWEM: Róbcie kariery, bierzta te bonusy, premie, choćcie na "mityngi" motywacyjne, szkolcie się z technik negocjacji. KOŚCIE KASĘ W BYZNESIE. Rozsyłajcie CV i listy motywacyjne.

Ja tymczasem podziękuję.

wtorek, 2 listopada 2010

Wiwat! praca na czarno!

Ostatnio wyczytałem, że córusia ministra Rostowskiego pracuje w gabinecie politycznym Radosława Sikorskiego. Panienka ma 23 lata i została już doradcą ministra. Winszuję. Piękna kariera.

Ja jak pisałem wcześniej zarzuciłem już wysyłanie aplikacji i chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne. Zrobiłem sobie bilans: kasa na dojazdy, strata czasu, wbijanie się w gajer, odpowiadanie nieraz na żenujące pytania, niepotrzebne nadzieje. Wszystko na nic. O co ja właściwie walczę- zadałem sobie pytanie - o 1 500 zł na rękę? Bo takie teraz są pensje. Co z tego będę miał? Tyle, że nie zdechnę z głodu? Bo mieszkania sobie nie kupię; na emeryturze będę chodził do opieki społecznej, bo moje składki nie wystarczą nawet na egzystencję.

KONIEC Z BŁAGANIEM O PRACĘ!


Jakiś czas temu znalazłem sobie niszę - praca na czarno, raz na zlecenia, raz na umowę o dzieło. Kasa? Tyle, że nie umrę z głodu, na żadne szaleństwa mi nie wystarczy. Tyle, że robię co chcę, sam sobie jestem sterem, żeglarzem i tak dalej.

Zarejestrowałem się w UP jako bezrobotny aby mieć składki zdrowotne. I szczerze; pieprzę, te całe gadanie, że: "jak tak można".

Otóż oznajmiam wszem i wobec: PŁACĘ PODATKI I TAK! Choćby ten osławiony VAT (a to jest największy wpływ do budżetu). Płacę ten zakichany podatek, bo kupuję jedzenie (z Biedronki) i reguluję opłaty. I tyle mi się od tego chorego państwa po prostu należy. Jak ktoś chce utrzymywać córusie Rostowskiego na dobrej pensji - proszę bardzo. Ja dziękuję.

Otóż szara strefa to dla mnie konieczność, gdyby nie to, bym nie przeżył. Moi klienci to głównie firmy. Generalnie mam bardzo miłe relacje i ludzie mnie chwalą. Ba, nawet polecają. Przestałem się nawet ogłaszać. Sprzedaję głównie swoją wiedzę, z niszowej dziedziny.

Szara strefa to błogosławieństwo w lumpenkapitalizmie. Chętnie bym pracował legalnie ale NIEMOGĘ.

Zachęcam wszystkich; przestańcie kupować te brednie o tym jak zdobyć pracę. Gdzieś czytałem, że ludzie wykupują bilboardy, fundują nagrody za pomoc itd. PRACUJCIE NA CZARNO! Na koszt "kraju" się tylko ubezpieczajcie.

Dzięki temu będziecie mieli na życie i to będzie mały kamyczek w walce z systemem.

P.S W tym kolejnym roku drastycznie obetną FUNDUSZ PRACY. Nie ma jak w kryzysie oszczędzać na pomocy w zatrudnieniu.