środa, 7 lipca 2010

Sytuacja urzędasa w Polsce

Dzisiaj natknąłem się na taką informację http://biznes.onet.pl/dobrze-oplacani-urzednicy,18554,3318390,1,news-detal. Wiem po co jest ten artykuł !

Przekaz prosty - urzędasy dużo zarabiają trzeba im obniżyć. Średnia 7 tys. z czymś.

Wow! 7 tysięcy ! Za co, za siedzenie przy kawie! - tak myśli statystyczny obywatel.

Tak się składa, że swoją pierwszą pracę po licencjacie, a przed magistrem miałem właśnie w urzędzie. Dostałem na start 1 800 brutto. Później było 2 000 brutto. Ale tą podwyżkę dostałem, gdy przenosiłem się do wydziału funduszy europejskich.

Cały urząd zarabiał marne grosze. Oprócz wybrańców. Politycznych klakierów, kumpli dyrektorów i samych bossów. Tu zarobki były na poziomie 10 tys. brutto miesięcznie. Liczne synekury dla mniej zdolnych członków rodziny i mniej kumatych kumpli.

To jest właśnie zaleta średniej - nie oddaje rzeczywistości. W urzędach pracują ludzie po studiach. Mimo, iż ich pracę może spokojnie wykonywać osoba ze średnim wykształceniem. Efektywność jest tu raczej mała. Ale wynika to głównie z zarządzania urzędami.Sama praca zaś jest mało interesująca. Dla mnie była frustrująca. Chciałem z niej uciec, gdzie się da. Momentami myślałem, że wolałbym już fizyczną pracę w Biedronce.

Moja bratowa pracuję w urzędzie na stanowisku sekretarki. Oczywiście musiała mieć wyższe. Tylko nie wiadomo po co? Bo to robota prosta, jak drut.

Ale do meritum. Mam teorie na temat tego artykułu. Otóż ukazał się on po to, aby obciąć pensje zwykłym urzędasom. Jak obetną tej całej armii po 100-200 zł to będą pokaźne oszczędności.

Reakcja będzie oczywista. Tak, obcinajcie im. ja tyram i nie zarabiam 7 tysięcy. Oni też nie. Widziałem kiedyś listy płac urzędu. Skala była 1600-12 000 ! Obetną tym z 1600 a nie tym 12 000 zł. Ten z najwyższą pensją to "cenny fachowiec". Ten urzędas z 1 600 nigdzie i tak nie pójdzie. Nawet, jak będzie zarabiał 1 500 zł. Zasiedział się w urzędzie. Stracił dynamikę. A czasy teraz ciężkie. Tu ma pewną robotę. Biednie, ale bezpiecznie.

Powiecie, że dobrze. Są ciężkie czasy. Wiecie czemu będą ciąć na pensji zwykłych, szarych urzędników? Inspektorów i podinspektorów? Bo to najbezpieczniejsze. Kto się za nimi wstawi? Jaki prestiż ma urzędnik? Nie ma żadnego.

Komorowski obiecał podwyżki dla nauczycieli i służb mundurowych. Skądś je musi wsiąść. Najlepiej zabrać mało popularnej grupie społecznej i dać tej niby prestiżowej - wojskowi, policjanci, nauczyciele.

Tylko, że w Policji i Wojsku jest często więcej trutni niż w urzędach. Mój kuzyn wojskowy opowiadał, jak to ludzie mają w wojsku synekury, nie wymagające żadnej pracy. Sam robi mało co w magazynie wojskowym z materacami i środkami medycznymi. Jest normalnym magazynierem. Tyle, że ze stopniem wojskowym. Ilu jest biurokratów w mundurach? Ilu jest rzeczników, asystentów. Oni wszyscy idą na emeryturki po 15 latach pracy.

Pochodzę z rodziny wojskowych. Mój drugi kuzyn poszedł na emeryturę w wieku 34 lat! Myślicie, że może walczył, jeździł na misję, strzelał...Nie, był logistykiem od zaopatrzenia. Zajmował się takimi sprawami jak zamawianie środków czystości czy mielonek. W dzisiejszym wojsku jeszcze gdzie nigdzie się chla w godzinach pracy. Wojsko jest mega niewydajne. Znam przypadek, że oficer ma refundowane studia podyplomowe rok przed przejściem na emeryturę. Oczywiście w ramach inwestycji w kadry.

Jednak wojsko to prestiż, honor, wyróżnienie. Urzędnik to leń, nieuk i nicpoń. Zabierzmy więc urzędasowi, który ma 1 600 zł brutto i dajmy żołnierzowi, który ma 3 800 brutto ( oraz mundurowe i dodatki) plus emerytura po 15 latach i mieszkanie służbowe za 5 % wartości rynkowej.

Tak właśnie jest. Liczy się tylko wrażenie i obiegowa opinia. Nic więcej.

Pracowałem później chwilę w urzędzie, gdzie zapieprzałem jak dziki osioł. Tu już za 2 500 zł brutto. Praca była ciężka. To się jednak nie liczy. Urzędas jest urzędas, żołnierz jest żołnierz. Liczy się spryt i zrozumienie pewnych granic i niuansów. Trzeba wiedzieć, gdzie można się opieprzać za dobre pieniądze, a gdzie za złe. Pracować się ciężko nie opłaca. Albo tylko wtedy, kiedy pracujemy na samych siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz